Miałem wielką ochotę na przejażdżkę
Sobota, 14 czerwca 2008
· Komentarze(3)
Kategoria Ze zdjęciami, Trening, Samotnie, <50km
Miałem wielką ochotę na przejażdżkę na rowerze. Zresztą pierwszy raz od nieszczęsnego wypadku z przed dwóch tygodni, wreszcie mogłem to zrobić. Wybrałem klasykę - 3 stawy katowickie, ale nie moją aktualną, szybką trasą, lecz tak jak jechałem tam po raz pierwszy.
Najpierw pod Tesco, przez Ćmok w stronę Słupnej i wjazd na czerwony szlak rowerowy. Obok Huty Rozalii, pod autostradą i w prawo. Tutaj rozciągnięty podjazd drogą szutrową. Następnie wspaniały zjazd w dół - można się poczuć jak na downhill'u. Droga jest prosta, bez zakrętów, ale nachylenie daje niezłego `kopa`, a kamyczki uderzające w ramę i inne miejsca dodatkowo potęgują emocje :)
Wjechałem na Giszowiec. Szybko przejechałem podjazdy na ul. Górniczego Stanu i zaraz przy DK 86 skręciłem do starej wierzy ciśnień. Jedna poruszona fotka i dalej w drogę. Przejazd przez Rybaczówkę nad stawem Janina, fotka. Zjazd na punkt odpoczynkowy - patrzę na licznik i... tysiąc kilometrów pękł! Nareszcie...
Dalej znowu szybko wspaniałą ścieżką rowerową między Rybaczówką, a Trzema Stawami. Krótki postój przy tablicy "Zespół przyrodniczo-krajobrazowy źródła Kłodnicy". Tyle razy tędy przejeżdżałem, a dopiero ostatnio zauważyłem to miejsce. A jak mi Tobek mówił, że tam byłem, to się zapierałem, że to nie możliwe... Zdarza się.
Dojechałem na Trzy stawy. Krótki postój przy lotnisku, parę fotek i sprint przez park. Dalej obok huty Ferrum, przez las, obok jeziorka i przez Janów i Bończyk do domu.
Dwa tygodnie bez treningów dały o sobie znać. Forma spadła i trzeba ją podciągnąć.
Podsumowanie
Dystans: 27,5km
Średnia Prędkość: 21,9km/h
Maxymalna prędkość: 39,4km/h
Czas: 1:15:20
Fotki:
Wieża ciśnień na Giszowcu
Rybaczówka z trochę innej strony
Punkt odpoczynkowy
Tysiąc pękł ;)
Kompleks przyrodniczo-krajobrazowy źródła Kłodnicy
Pas startowy na Muchowcu
Samolot
Staw w pobliżu Janowa
Najpierw pod Tesco, przez Ćmok w stronę Słupnej i wjazd na czerwony szlak rowerowy. Obok Huty Rozalii, pod autostradą i w prawo. Tutaj rozciągnięty podjazd drogą szutrową. Następnie wspaniały zjazd w dół - można się poczuć jak na downhill'u. Droga jest prosta, bez zakrętów, ale nachylenie daje niezłego `kopa`, a kamyczki uderzające w ramę i inne miejsca dodatkowo potęgują emocje :)
Wjechałem na Giszowiec. Szybko przejechałem podjazdy na ul. Górniczego Stanu i zaraz przy DK 86 skręciłem do starej wierzy ciśnień. Jedna poruszona fotka i dalej w drogę. Przejazd przez Rybaczówkę nad stawem Janina, fotka. Zjazd na punkt odpoczynkowy - patrzę na licznik i... tysiąc kilometrów pękł! Nareszcie...
Dalej znowu szybko wspaniałą ścieżką rowerową między Rybaczówką, a Trzema Stawami. Krótki postój przy tablicy "Zespół przyrodniczo-krajobrazowy źródła Kłodnicy". Tyle razy tędy przejeżdżałem, a dopiero ostatnio zauważyłem to miejsce. A jak mi Tobek mówił, że tam byłem, to się zapierałem, że to nie możliwe... Zdarza się.
Dojechałem na Trzy stawy. Krótki postój przy lotnisku, parę fotek i sprint przez park. Dalej obok huty Ferrum, przez las, obok jeziorka i przez Janów i Bończyk do domu.
Dwa tygodnie bez treningów dały o sobie znać. Forma spadła i trzeba ją podciągnąć.
Podsumowanie
Dystans: 27,5km
Średnia Prędkość: 21,9km/h
Maxymalna prędkość: 39,4km/h
Czas: 1:15:20
Fotki:
Wieża ciśnień na Giszowcu
Rybaczówka z trochę innej strony
Punkt odpoczynkowy
Tysiąc pękł ;)
Kompleks przyrodniczo-krajobrazowy źródła Kłodnicy
Pas startowy na Muchowcu
Samolot
Staw w pobliżu Janowa