Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2008

Dystans całkowity:275.80 km (w terenie 20.30 km; 7.36%)
Czas w ruchu:12:17
Średnia prędkość:22.45 km/h
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:55.16 km i 2h 27m
Więcej statystyk

Wstałem o 05:00 po całych

Sobota, 28 czerwca 2008 · Komentarze(3)
Wstałem o 05:00 po całych 4 i pół godzinach snu - dzień wcześniej odbyło się ognisko klasowe ;] Do zrobienia było nie wiele - ubrać się, umyć, zjeść coś, przetrzeć rower i zrobić wyjazdowe zakupy. O 05:40 zrobione było już prawie wszystko oprócz zakupów. Nie miałem drobnej kasy więc wziąłem kartę. W sklepie zabrałem 5 snickersów i Jurajską niegazowaną. Razem 10.40zł. Podałem karierce kartę. Wszystko zapowiadało się pięknie, ale w pewnym momencie terminal odmówił posłuszeństwa. Tym sposobem w domu byłem dopiero o 06:35. Zanim wyszedłem z rowerem była już 06:40. Fajnie, właśnie powinienem być na miejscu spotkania, a ja dopiero z domu wychodzę :/
Ze średnią 29.4km/h przejechałem pod Biedronkę na oświęcimskiej. Telefon do Tobka.
- Gdzie jesteś Tobek? - Pod Biedronką! - Tu Cię nie ma! - Podjedź wyżej, trenuje podjazdy.
Podjechałem wyżej, a Tobka nie ma! Znowu dzwonię.
- Gdzie Ty jesteś? - Pod Biedronką! - Ale gdzie? - Na wysokości urzędu miasta...
Wszystko jasne. Ja byłem pod biedronką na oświęcimskiej, on pod urzędem... Dwie różne Biedronki oddalone o kilometr. Ze średnią ~35km/h podjechałem po górkę na Rymerze. Pod tunel i na peron 3. Jest Tobek i jego kumple - Andrzej z Rudy i Robert. Uff... Podjeżdża pociąg. Zdążyłem! Co za szczęście! Jest 06:54. Wagon rowerowy był pełny. Biegiem do pierwszego wagonu - na szczęście kierownik pociągu - stary rowerzysta - pozwolił nam zakotwiczyć u niego :)

Po półtorej godziny byliśmy już na dworcu Kraków Główny. Przejechaliśmy przejściem podziemnym i drogą od Barbakanu przejechaliśmy na Rynek. 30-40km/h na liczniku, wspaniała, prosta kostka brukowa. Widać kawałek mokrej kostki o długości 200-300m. Trudno, jakoś przejedziemy. Po wjeździe na tą "mokrą" kostkę nagle zobaczyłem, że Andrzej jedzie na rowerze, ale bokiem... Po chwili przerzuciło go na drugi bok, a potem na ziemie. Przez parę metrów jechał pod rowerem po drodze. Cudem wyhamowałem. Zszedłem z roweru i ku mojemu zdumieniu, prawie przewróciłem się przez poślizgnięcie się na kostce! Okazało się, że kostka nie była mokra, lecz, że jest to jakiś olej. Przez to kostka była bardziej śliska niż tafla lodowiska. Dosłownie! Andrzej podniósł się z ziemi. Z powodu śliskości nawierzchni nie doznał nawet zadrapania. Wyciągnął z kieszeni telefon. Z tyłu wgnieciona klapka - da się przeżyć. Odwrócił telefon na drugą stronę. Obudowa nawet nie pękła. Jednak po "wzbudzeniu" telefonu, naszym oczom ukazał się wyświetlacz pęknięty w parudziesięciu miejscach. Pięknie - prawie nowy telefon i wyświetlacz do wymiany... Zadzwoniliśmy po straż miejską . Przyjechali po 5-10 minutach. Wezwali straż pożarną, żeby ci usunęli plamę oleju z jezdni. Nam powiedzieli, że zdarzenie możemy zgłosić na policję - oni nic nie mogą zrobić. Pojechaliśmy na rynek na komisariat. Ja z Tobkiem zostaliśmy na zewnątrz pilnować rowerów. Po paru minutach kumple wyszli - z kwitkiem. Polskie prawo nie przewiduje żadnych możliwości pomocy poszkodowanym w takich wypadkach. Pięknie!
Przejechaliśmy na Bulwary Wiślane. Potem przez ponad 3 godziny krążyliśmy na trasie Wawel - Rynek w przeróżnych konfiguracjach. Później przejechaliśmy na błonia i kopiec Kościuszki. Znowu powrót na Wawel. Posiłek i poszukiwanie tanich suwenirów. O 13 zaczęliśmy wracać do domu drogą 780. Co to był za powrót... Okropny wiatr + interwały! I tak przez 80km. Można się było zajechać. Dobrze, że było nas 4 i mogliśmy się ciągle zmieniać na prowadzeniu.
Wiatr był taki mocny, że jadąc z górki powyżej 35km/h po prostu hamował. Osiągnąć 45km/h nawet przy maksymalnym pochyleniu było cudem...
Około 17:45 byliśmy w domu.

Podsumowując: piękny wyjazd pełen emocji. Trzeba kiedyś go powtórzyć, ale już bez zbędnych emocji i wypadków, oraz w bezwietrzną pogodę.

Podsumowanie:
Dystans: 113,1km
Średnia Prędkość: 20,08km/h
Maxymalna prędkość: 68,5km/h ( zjazd z kopca Kościuszki :)
Czas: 05:38:00

Podsumowanie (na odcinku Kraków - Mysłowice)
Dystans: 75,3km
Średnia Prędkość: 22,9km/h
Maxymalna prędkość: 56,5km/h
Czas: 03:16:48

Foty:

Tadeusz Kościuszko na Wawelu


Wawel (katedra)


Ciekawy kościół


Prowadzimy rowery bo nie można jechać (w oddali zakaz jazdu - nie dotyczy rowerów :D)


Ja przy bolidzie Kubicy :)


Oczywiście atrapa


Wierza Mariacka


Teatr im. Juliusza Słowackiego


Kopiec Kościuszki


Właściciel słodko śpi, a jego wierny piesek pilnuje (Błonia)


Opalenizna typu Euro 2008 (Polska, biało-czerwoni!)

Najpierw na dworzec w Mysłowicach

Piątek, 27 czerwca 2008 · Komentarze(0)
Najpierw na dworzec w Mysłowicach po bileciki na pociąg, potem Spokey i zakup okularków, a potem na Brzezinkę, pod elektrownie PKE Jaworzno III i przez Jaworzno oraz Sosnowiec do domciu :)

Podsumowanie:
Dystans: 23,7km
Średnia Prędkość: 25,2km/h
Maxymalna prędkość: 48,3km/h
Czas: 00:56:08

O 8:00 byłem pod szkołą.

Poniedziałek, 23 czerwca 2008 · Komentarze(1)
O 8:00 byłem pod szkołą. Czekał tam już Marek, Artur i Boczek. Po paru minutach przyjechał Świerzak. Ruszyliśmy. Na krótko. U Boczka poszła dętka na start. Pojechaliśmy na Shell'a. Okazało się, że Boczek ma całkiem łysą oponę i nie posiada tylnego hamulca - w takim stanie nie mógł z nami jechać. Poszedł do domu, a razem z nim Świerzak.
Znowu wystartowaliśmy. Tempem ~25km/h udawaliśmy się w kierunku Oświęcimia. Po Godzinie i paru minutach byliśmy już w mieście. Schowaliśmy się przed deszczem na przystanku. Zapytaliśmy o drogę do obozu jakąś przypadkową kobietę. Nagle z mikrobusu wysiadł, a raczej wypadł, całkiem pijany koleś. I pyta nas "Który chce w ryj?". My w śmiech - kto tu komu może dać w ryj :D Odpowiadamy
- Nikt
- Tak też myślałem. A teraz na poważnie... kto chce w ryj?
Znowu śmiech. Pokazujemy na jakichś pakerów idących drugą stroną drogi
- Oni chcą...
Koleś ochłonął. Zbrojek nie wiadomo po co zapytał go o drogę do obozu. Tłumaczył nam to bite 5 minut. A i tak gdyby jechać za jego wskazówkami wylądowalibyśmy chyba znowu w Bieruniu xD
Po paru minutach byliśmy już w obozie. Usiedliśmy na ławce i posililiśmy się batonikami. Nie mieliśmy zamiaru wchodzić do muzeum, ale jak powiedziałem, że wejście jest za free to wszystkim się zachciało :D Dzięki uprzejmości ciecia parkingowego mogliśmy bezpiecznie pozostawić nasze maszyny przy jego stróżówce. Wyruszyliśmy na zwiedzanie. Nie wchodziliśmy do baraku (no może poza Italią) i po pół godziny wyszliśmy z obozu. Jeszcze parę minut siedzieliśmy na ławce po czym ruszyliśmy do domu.
Przy podjeździe na most (dość stromym podjeździe) wszystkim włączyła się ambicja wyprzedzenia autobusu. Udało się - 40km/h przez 200m pod ostrą górę. Kierowcy za nami oczy wychodziły z orbit, bo on ledwo wyciskał swoim maluszkiem, a my ciągnęliśmy szybciej od niego :D
Dalej już szybko w stronę Mysłowic z wieloma postojami - temperatura + wiatr skutecznie męczyły organizm. Na Brzezince Zbrojek i Tabek pojechali w stronę Jaworzna żeby dobić sobie kilometrów, a ja pojechałem prosto do domu. Na odcinku Brzezinka -> Centrum (do świateł przy Kauflandzie) byłem szybszy niż autobus 66 :D Nawet nie wiecie jaką to daje satysfakcję, jak masz taką świadomość. Autobus ostatecznie minął mnie na w.w. światłach, gdy już skręcałem do domu ;)
I znowu piękna średnia. Chociaż w domu zgon totalny!

Podsumowanie
Dystans: 60,1km
Średnia Prędkość: 25,1km/h
Maxymalna prędkość: 44,7km/h
Czas: 2:24:59

Zdjęcia:

Hałdy w Bieruniu


Od lewej - Ja, Zbrojek, Tabek


Auschwitz


My przed blokiem nr20


Ściana Straceń

Dzisiaj spontanicznie na Dziećkowice

Niedziela, 22 czerwca 2008 · Komentarze(0)
Dzisiaj spontanicznie na Dziećkowice z Markiem. Wyjazd o 15:30 z pod szkoły - już byłej ponieważ jesteśmy jej absolwentami ;]
Trasa złożona całkowicie okrężną drogą. Przez Niwkę, Jęzor, Jaworzno (centrum i obok elektrowni) na Brzezinkę do Ymelina - tutaj skręt w ulice Nowozachęty, żeby w końcu wjechać na ulicę Maratońską i wykąpać się w zalewie Dziećkowickim.
Z powrotem przez Jeleń (w Jaworznie), Szopena, Moniuszki (ciekawa sprawa - zjazd z ronda i po 50m zakaz jazdy rowerów - co tu zrobić? Jechać dalej!!), i Martyniaków w stronę Sosnowca. Dalej na Fasion House i przez Niwkę do domciu :)
Ładna średnia wyszła :) Niestety brak fotek

Podsumowanie
Dystans: 51,4km
Średnia Prędkość: 25,0km/h
Maxymalna prędkość: 54,4km/h
Czas: 2:02:57

Miałem wielką ochotę na przejażdżkę

Sobota, 14 czerwca 2008 · Komentarze(3)
Miałem wielką ochotę na przejażdżkę na rowerze. Zresztą pierwszy raz od nieszczęsnego wypadku z przed dwóch tygodni, wreszcie mogłem to zrobić. Wybrałem klasykę - 3 stawy katowickie, ale nie moją aktualną, szybką trasą, lecz tak jak jechałem tam po raz pierwszy.
Najpierw pod Tesco, przez Ćmok w stronę Słupnej i wjazd na czerwony szlak rowerowy. Obok Huty Rozalii, pod autostradą i w prawo. Tutaj rozciągnięty podjazd drogą szutrową. Następnie wspaniały zjazd w dół - można się poczuć jak na downhill'u. Droga jest prosta, bez zakrętów, ale nachylenie daje niezłego `kopa`, a kamyczki uderzające w ramę i inne miejsca dodatkowo potęgują emocje :)
Wjechałem na Giszowiec. Szybko przejechałem podjazdy na ul. Górniczego Stanu i zaraz przy DK 86 skręciłem do starej wierzy ciśnień. Jedna poruszona fotka i dalej w drogę. Przejazd przez Rybaczówkę nad stawem Janina, fotka. Zjazd na punkt odpoczynkowy - patrzę na licznik i... tysiąc kilometrów pękł! Nareszcie...
Dalej znowu szybko wspaniałą ścieżką rowerową między Rybaczówką, a Trzema Stawami. Krótki postój przy tablicy "Zespół przyrodniczo-krajobrazowy źródła Kłodnicy". Tyle razy tędy przejeżdżałem, a dopiero ostatnio zauważyłem to miejsce. A jak mi Tobek mówił, że tam byłem, to się zapierałem, że to nie możliwe... Zdarza się.
Dojechałem na Trzy stawy. Krótki postój przy lotnisku, parę fotek i sprint przez park. Dalej obok huty Ferrum, przez las, obok jeziorka i przez Janów i Bończyk do domu.
Dwa tygodnie bez treningów dały o sobie znać. Forma spadła i trzeba ją podciągnąć.

Podsumowanie
Dystans: 27,5km
Średnia Prędkość: 21,9km/h
Maxymalna prędkość: 39,4km/h
Czas: 1:15:20

Fotki:


Wieża ciśnień na Giszowcu


Rybaczówka z trochę innej strony


Punkt odpoczynkowy


Tysiąc pękł ;)


Kompleks przyrodniczo-krajobrazowy źródła Kłodnicy


Pas startowy na Muchowcu


Samolot


Staw w pobliżu Janowa