Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2008

Dystans całkowity:235.60 km (w terenie 6.30 km; 2.67%)
Czas w ruchu:09:46
Średnia prędkość:24.12 km/h
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:39.27 km i 1h 37m
Więcej statystyk

Obudziłem się o 06:00 i już o

Sobota, 30 sierpnia 2008 · Komentarze(0)
Obudziłem się o 06:00 i już o 06:50 byłem gotów do wyjazdu. Przez Sosnowiec pomknąłem w stronę Będzina. Pogoda nie zachęcała do jazdy, ale na szczęście obok huty "Będzin" zza chmur zaczęło wyglądać słońce. DW 910 dojechałem do Dąbrowy Górniczej. Fotka i w dalszą drogę. Jednak w okolicach Sanktuarium św. Antoniego całkowicie się pogubiłem. Zamiast jechać główną drogą, skręciłem w "mniej główną" i przez to straciłem 20-30 cennych minut. Ale za to miałem okazję zobaczyć pomnik czerwonej gwiazdy z sierpem i młotem :P
Po odnalezieniu się przejechałem obok zbiornika wodnego Pogoria I, przejechałem nad DK 1 i DW 794 przez Ząbkowice, Tucznawę, Chruszczobród, Wysoką, i Kuźnice Masłońską ruszyłem na Zawiercie. Z Zawiercia dalej na Włodowice. W Rudnikach miałem kryzys. Na 10 minut przed dojazdem tam tata napisał mi "Pocieszę Cię, że Włodowice są na konkretnej górce". Okazało się, że Rudniki na jeszcze większej. Modliłem się, żeby za Rudnikami nie było żadnego zjazdu, bo wtedy będę miał mniej do podjeżdżania we Włodowicach. Ale oczywiście zaraz po osiągnięciu szczytu Rudnik zjeżdżałem z ogromnej górki z prędkością 49.9km/h. Potem następny masakryczny podjazd do Włodowic i dalej odbicie na Rzędkowice. Tutaj droga była już wyprofilowana łagodnie w dół, i dzięki temu bez większego wysiłku dojechałem do pala namiotowego na którym rozbiła się ekipa doliniarzy z którymi miałem spędzić cały weekend na skałkach.
Podsumowując: gdybym nie zgubił się w Dąbrowie, na miejscu byłbym przed planowanym czasem (przed 10:00), ale przez to, że jednak się pogubiłem na miejsce dotarłem o 10:09 :)

Podsumowanie:
Dystans: 59.3
Średnia Prędkość: 22.3km/h
Maxymalna prędkość: 49,9km/h
Czas: 2:38:56

Zdjęcia:

Zamek Sielecki


Przed Dąbrową Górniczą


Pomnik Czerwonej Gwiazdy xD


Przed Włodowicami


Już blisko do celu!


Ja na skałce (mały, biały punkt :D)


Nieznany wspinaczy (trasa Tytanowe Implanty, 6,5+)


Nieznany kwiatek (Słoneczna Turnia)


Nieznany Ja na słonecznej


Zaliczanie trasy 4,5+ z zawiązanymi oczami


Rzędkowickie widoki


Banner mojego projektu :)


Mój tata i świerszcz gigant


Odpalenie znicza olimpo-rzędkowickiego ;]

O 12:00 podjechałem pod blok

Czwartek, 21 sierpnia 2008 · Komentarze(1)
O 12:00 podjechałem pod blok Tobka. Czekali już tam na mnie Tobek i Daniel.
Najpierw pojechaliśmy na stację, aby Tobek mógł pod pompować opony (ach, to ciśnienie w kolarzówkach...) Potem wyruszyliśmy na Giszowiec przez... Nikiszowiec! Najbardziej okrężna droga jaka istnieje. Potem z Gisza przez Trzy górki (73 pułku piechoty) przejechaliśmy na Ochojec. Te trzy góreczki nie pozostały mi obojętne... Już na drugiej oblał mnie zimny pot, a w trakcie króciutkiego postoju złapały mnie dreszcze. Na ale trzeba jechać!
W Ochojcu skręciliśmy na DK 81 w kierunku Skoczowa. Po 9km byliśmy już w Mikołowie pod wspaniałą cukiernią. Na liczniku dopiero 20km! Myślałem, że do Mikołowa jest dalej.
Zarządziliśmy krótką przerwę na ciasteczko :)
Po posileniu się wyruszyliśmy w dalszą drogę. W centrum Mikołowa natknęliśmy się na wspaniałą górkę. Rozpędziłem się do 61.1km/h, aż nagle Daniel zaczął ostro hamować. Zanim się zorientowałem moje ręce same zacisnęły się na hamulcu. Opony zaczęły się ślizgać, kierownica zaczęła niebezpiecznie wyrywać się z rąk... Z 60 do 20km/h w parę sekund. Na szczęście ani nie dobiłem do Daniela, ani nie wpadłem pod samochód, ani nie przewróciłem się. Dzięki Bogu! Opaczność jednak istnieje.
Przetoczyliśmy się przez Mikołów i wjechaliśmy na DK 44 w stronę Tychów. Przyjemne zjazdy i już po chwili byliśmy w Tychach. Daniel i Tobiasz ostro mi uciekli. Dogoniłem ich dopiero pod browarem. Tam też skręciliśmy na Czułów. Następnie na DK 86 w stronę Katowic. Tutaj ogromne górki. Ale miały jeden ogromny plus - były ogromne, lecz rozciągnięte np. na 2km. Dzięki temu po dogrzaniu się, z 17km/h przeszedłem do 25km/h. Na Giszowcu Daniel i Tobiasz zatrzymali się żeby na mnie zaczekać.
Następnie ul. Górniczego Stanu i Ceramiczną dojechaliśmy do Mikołowskiej która doprowadziła nas do samych Mysłowic.

Mimo wspaniałej średniej i to w dodatku na takich górkach, czuję się nie usatysfakcjonowany moim osiągnięciem. Dlaczego?
Odkąd Tobek ma kolarkę, widuje go tylko na postojach, ew. w ogromnej odległości. Dokładnie tak samo jak rok temu (Tenczynek) mimo, że baaaardzo porządnie podciągnąłem kondycję.
I jak tu nie pić?? :P

Podsumowanie:
Dystans: 52,4km
Średnia Prędkość: 25,4km/h
Maxymalna prędkość: 61,1km/h
Czas: 2:03:35

Fotki:

Tak się u nas parkuje rowery...


Mój smakołyk - lekko nadgryziony :)


Beskidy o_o (Tobek znowu ma takie samo zdjęcie :P)

Już dzień wcześniej postanowiłem

Poniedziałek, 18 sierpnia 2008 · Komentarze(1)
Już dzień wcześniej postanowiłem sobie: "Czas ruszyć dupsko i się gdzieś przejechać". Mimo lenia-giganta jak powiedziałem tak zrobiłem.

O 14:30 wyjechałem z domu. Przez Niwkę dojechałem pod Fasion House. Przy 30km/h wjechałem na rondo. O mały włos, a wbił bym się w przednie nadkole jakiegoś samochodu. Wszystko przez wiatr i prędkość - po prostu nie umiałem dociągnąć kierownicy i pojechałem za bardzo prosto :O Na szczęście minęliśmy się na centymetry.
Dalej przez centrum Jaworzna dojechałem do skrzyżowania na Byczynę i Libiąż. Stamtąd już prosto na groble z przerwą na podziwianie autostrady z mostu.
Trochę pokręciłem się po groblach po czym stwierdziłem, że nie będę wracał tą samą drogą, ale przez Libiąż i Chełmek. Przejazd leśnym szlakiem zmasakrował mi średnią. No ale nie(tylko) dla średniej się jeździ ;P Dojeżdżając do DW780 przypomniały mi się sceny z powrotu z Krakowa <brrrr> Przypominać zaczęły się także moje mięśnie - brak cukru. A w Libiążu o godzinie 16:30 wszystkie spożywczaki zamknięte ;/ Podjechałem na wzgórze Chełmek, odpocząłem chwilę przy obelisku i rozpocząłem zjazd. Odkryłem genialną drogę - z 10km/h do 50km/h bez ŻADNEGO pedałowania w 5-10 sekund! Odlot totalny! Szkoda, że zaraz potem jest główna droga i trzeba ostro hamować, ale i tak emocje nieziemskie. Dalej przez Młyny na Dąb. Tutaj wreszcie znalazłem otwarty sklep! I tak zdążyłem na 5 minut przed zamknięciem. 7 days i dwa Grześki (suma 3,50zł) zakupione. Od tego momentu znowu dostałem kopa - mimo to bóle mięśni spowodowane długim brakiem cukru nie pozwalały na wielki szarżowanie. Została tylko jazda ~23-24km/h. Ale to lepiej niż tempo 20. Przez Dziećkowice, Kosztowy, Brzezinkę (tutaj wyminięcie przez ciężarówkę na 5cm wolnego miejsca ;/) i Brzęczkowice dotarłem na Słupną. Zdecydowałem się na przejazd drogą przez las na Słupnej. Pomysł nie trafiony, ale mimo to szybko znalazłem się w domu. Nareszcie! Uda totalnie mnie bolą, ale jutro pewnie przestaną ;]

Podsumowanie:
Dystans: 62,2km
Średnia Prędkość: 23,7km/h
Maxymalna prędkość: 62,4km/h
Czas: 2:36:49

Fotki (złożone z wcześniejszych wyjazdów - siostra zabrała aparat)

Kościół św. Jana Chrzciciela w Sosnowcu (9 kwietnia 2008)


Cmentarz na wzgórzu, dalej zalew Dziećkowicki i elektrownia Jaworzno (24 kwietnia 2008)


Jeleń w Jeleniu :D (6 marca 2008)


Jaworzno - Mysłowice (6 marca 2008)

Wczoraj wypad nad Zalew Dziećkowicki.

Niedziela, 3 sierpnia 2008 · Komentarze(0)
Wczoraj wypad nad Zalew Dziećkowicki. Niestety siostra zwinęła aparat, więc zaopatrzone zdjęcie jest to praca z Kwietnia.
Trzy razy padało, ale za to jaka średnia! I to bez jakiegoś specjalnego żyłowania się. Mazury czynią cuda xD

Podsumowanie:
Dystans: 34,0km
Średnia Prędkość: 27,6km/h (!!!)
Maxymalna prędkość: 49,1km/h
Czas: 1:13:44