Pierwsza setka - Pszczyna i Bielsko-Biała

Sobota, 21 marca 2009 · Komentarze(2)
O 10 spotkaliśmy się z Tobkiem i Dankiem w okolicach ronda. Przejechaliśmy przez Rymere, Słupną, Brzęczki, Brzezinkę i Kosztowy. Dalej przez Imielin i Chełm Śląski dojechaliśmy do Bierunia. Do tego momentu pogoda była cacy. W Bojszowach zaczął sypać bardzo delikatniutki śnieg. Przez Międzyrzecze i jakieś tam wsie dojechaliśmy wreszcie do Pszczyny. Średnia zabójcza - 26.9km/h. Tutaj zdjęcie i zawał na widok (i dźwięk) motorzysty jadącego na tylnym kole. Chyba przyszpanił specjalnie dla nas xD Chwila narady i ustaliliśmy, że jedziemy do Bielska DK 1. Najgorzej było w miejscach bez pobocza. Tiry przyciskające do granic możliwości, kierowcy trąbiący mimo jazdy po pasie awaryjnym, w końcu błotsko w miejscu gdzie ten pas powinien się znajdować. No ale to wszystko zostało wynagrodzone pięknym widokiem Beskidu wyłaniającym się zza jednego z podjazdów. Dojechaliśmy na dworzec główny w Bielsku całkiem wyjechani - przynajmniej ja. Okazało się, że do Katowic wcale nie jeżdżą tylko dwa pociągi dziennie z przewozem rowerów. Wybraliśmy ten o 16:23. Chwilę pobyliśmy na dworcu, koleś po wypadku próbował nam sprzedać książki... Przez centrum, łamiąc wiele przepisów i czerwonych świateł ruszyliśmy w kierunku Wilkowic. Parę morderczych podjazdów i w końcu dojechaliśmy do domu wujka od Danka. Tam zostaliśmy ugoszczeni z wszystkimi honorami domu. Zjedliśmy żurek, napiliśmy się herbaty, dostaliśmy ziemniaczki z paluszkami rybnymi i kapustą. A to wszystko przy towarzystwie kuzynów Danka i bajce Król Lew. Po prostu, tego sobie nawet nie wyobrażaliśmy. Po około godzinie siedzenia, wyjechaliśmy w kierunku dworca. Szybkim tempem (prawie ciągle z górki) i z bardzo chamskim przejechaniem przez czerwone dojechaliśmy na dworzec. Okazało się, że jesteśmy pół godziny przed czasem! Po 30 minutach naszym oczom ukazał się jeden z paru nowiutkich nabytków śląskich kolei - pociąg FLIRT. Z niedowierzaniem wsiedliśmy do środka, pytając konduktora o miejsca na rowery. Koleś nie wiedział nic na ten temat i powiedział żebyśmy wchodzili, najwyżej będziemy trzymać je w rękach. Jednak później okazało się, że na środku składu znajdują się 3 miejsca rowerowe. Odwiesiliśmy więc sprzęt i zasiedliśmy do rozmowy. Gdy głos miłej pani/pana (nie pamiętam :P) oznajmił zbliżanie się do stacji Katowice Piotrowice szybko zdecydowaliśmy się wysiąść, aby uskutecznić plan dobicia do 100km, co z centrum Katowic wiązało by się ze sztucznym dokręcaniem kółek. Nikt nie wiedział jak dokładnie dojechać do domu, więc puściliśmy się przed siebie. Szybko znaleźliśmy ulicę Kościuszki i nią ruszyliśmy w stronę centrum. W pewnym momencie Danek zapytał "Skręcamy tutaj w prawo? Odkryjemy nowe tereny!", ale mi nie było to na rękę :P Po przejechaniu skrzyżowania przeanalizowałem sytuację i okazało się, że to było nasze skrzyżowanie. Ostry nawrót na dwupasmówce, ze złamaniem przynajmniej parunastu przepisów ruchu drogowego i co się okazuje? Na tej nitce nie ma skrętu w lewo! W ostatnim momencie skręciliśmy w prawo i już nie łamiąc kodeksu przejechaliśmy w stronę trzech górek. Dalej tradycyjną drogą ruszyliśmy w stronę Giszowca i Mysłowic. Przed rondem na Mikołowskiej rozjechaliśmy się ponieważ Danek miał już setkę, a Tobkowi brakowało do niej tyle co mi, ale na kolarce nie mógł dokręcić tą samą trasą co ja. Zrobiłem sztuczny dojazd do działek na Rozalce, wróciłem się na Mikołowską i zjechałem nią na sam dół, podjechałem pod Tesco i ruszyłem do domu. Pod blokiem GPS wskazał 100.7km co przy marginesie jego błędu na tym dystansie, przy tym zachmurzeniu daje jakieś 104km. Nareszcie pierwsza setka w sezonie!

Podsumowanie:
Dystans: 104km
Średnia Prędkość: 25.7km/h
Maxymalna prędkość: 52.2km/h
Średnie tempo: 2:26/km
Spalone kalorie: 3809
Średnie tętno: 156 BPM (76% max HR)
Maxymalne tętno: 183 BPM (89% max HR)
Łączne przewyższenia: 837m
Czas: 04:04:58

Foty:

Informacja dla złodzieja :P Ludzie mają wyobraźnie :D




Ekipa!


Uśmiechy na widok zaśnieżonych Beskidów


Nasze maszynki na dworcu w Bielsku






Szukamy trasy ;D


Szosowy syf


Syf c.d.


Śnieg :O Wszędzie ŚNIEG!!! <panika>


Ekipa od tyłu


Dworzec one more time


Słoneczko wyszło akurat jak my wsiadamy do pociągu :(


FLIRT - full kulturka i w ogóle...


Nawet miejsca na rower są!


Końcówa


Profil trasy

Komentarze (2)

Rok temu też jechałem "jedynką". Nie powiem, aby to była droga marzeń. w trakcie powrotu szybko z niej uciekłem.

Napis na aucie jednorazowy :-)

djk71 17:38 niedziela, 22 marca 2009

Ekipa nie do zdarcia ;P !

Tobek 13:56 niedziela, 22 marca 2009
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa atome

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]