Dziś po fascynującej (sic!) wycieczce

Środa, 9 kwietnia 2008 · Komentarze(3)
Dziś po fascynującej (sic!) wycieczce do Katowic "Śladami Korfantego" wybrałem się na krótką przejażdżkę dla zaspokojenia głodu endorfin. Z góry założyłem wariant szosowy.

Na ulicy Katowickiej oczywiście zastałem korek. Dojazd do świateł i już parę samochodów wyprzedzonych. Dalej pojechałem przez Niwkę - tutaj niestety dopadł mnie okropny wiatr, który już nie odpuścił do końca. Po krótkiej chwili dojechałem do Jaworzna. I niestety teraz dopiero zaczęła się masakra. Światła, światła i jeszcze raz światła - oczywiście nie sprzężone ze sobą w żaden sposób co dawało "czerwoną falę". Dodatkowo mnóstwo blachosmrodów, masy ludzi wbiegających pod kierownice, aby tylko przedostać się na druga stronę ulicy i koleiny do wysokości pedałów. No ale nie narzekajmy. Dojechałem do centrum Jaworzna i dowiedziałem się, że to co było przed chwilą to tylko ziarenko piasku w porównaniu do tego co zobaczyłem w ścisłym centrum. Lecz udało się przejechać. Po chwili zostałem "wtłoczony" na nowy odcinek DK79, nie powiem, bardzo ładny. Dwupasmówka szybko przerodziła się spowrotem w drogę z koleinami. Moim oczom ukazała się tabliczka "Koniec terenu zabudowanego". To ładnie. Teraz TIR-y zaczęły mnie mijać, nie dość, że 50cm od kierownicy, to jeszcze z prędkością 90km/h zamiast 50km które obowiązuje w mieście. Na dodatek wg. mojego nosa, już dawno powinienem zjechać w drogę na Jeleń, a tu ani śladu... Na ale jedziemy dalej, najwyżej dojadę do Krakowa :D
Ogromny podjazd dość mnie wymęczył, ale, jak to wynika z praw logiki, za nim pojawił się ogromny zjazd. 47,5km/h i jedziemy. Moje szczęście skończyło się w momencie, kiedy obok mnie przejechał samochód ciężarowy przewożący drobny piasek z kopalni kruszcu, bez żadnej deki u góry, przeistaczając ziarenka piasku w mikro-pociski desantujące się wprost na moją twarz. Gdyby nie okulary, to pewnie teraz siedział bym na pogotowiu, a z moich oczu wyciągano by piach... Uderzenia ziarenek były tak bolesne, że w końcu nie patrzałem już na drogę, przyjmując ścianę "pocisków" na kask.
Po zjeździe na dół szczęście uśmiechnęło się do mnie. Ujrzałem charakterystyczne skrzyżowanie, które sprowadzi mnie wprost na spokojną, boczną drogę wprost na Jeleń...
Jazda można powiedzieć wiejską drogą okazała się być bardzo przyjemna. Nawet nie przeszkadzały mi wyrwy w jezdni. Ale moje szczęście nigdy nie trwa zbyt długo. Na mojej drodze pojawił się blachosmród w wersji wiejskiej - traktor URSUS. Wziąłem się za wyprzedzanie, ale na przeciwnym pasie pojawił się samochodów. Cóż, pomyślałem prawo Murphiego i poczekałem. Droga była pusta. Ale w odległości 100m znajdował się zakręt wchodzący w las. Zdecydowałem się zaryzykować i rozpocząłem wyprzedzanie traktora. Z zakrętu oczywiście wyjechał Van. Przyśpieszyłem do dwukrotnej prędkości traktora - jakieś 40km/h - i zmieściłem się na centymetry przed jadącym mi na czołowe Fordem Transitem.
Dojechałem do Jelenia, odpocząłem chwilkę pod Rakowią i ruszyłem w dalszą drogę. Podpiąłem się pod ładną blond kolarkę w spodenkach urzędu miasta Imielin. Razem z nią przejechałem całe Dziećkowice w tempie 30km/h z dwukrotnym maksymalnym tętnem :D Miłą panią na białej kolarzówce zgubiłem dopiero na Kosztowach. Najwyraźniej skręciła w drogę na Imielin. Po chwili kręcenia korbą dojechałem do blachosmrodu typu budowlanego - koparki jadącej 30km/h. Trzymałem się w jej "tunelu", który był bardziej cieplny i śmierdzący spalinami, niż aerodynamiczny. Wlokłem się za nim z 5km, a to z tego powodu, że jechał on praktycznie na skraju mojej maksymalnej stałej prędkości, więc nie chciałem go wyprzedzać, tylko po to, żeby spotkać się z nim znowu na następnym podjeździe. Zgubiłem go dopiero na światłach na Brzezince - chwała, że tak wolno się zbiera i, że upad terenu nie pomaga mu zbytnio w przyśpieszaniu. Od tego momentu trzymałem go na jakieś 100-200m od siebie. Przejechałem przez Brzęczkowice, skręciłem na Słupną i spokojnie dojechałem do domu. Nareszcie... Nie wiedziałem, że przejazd przez centrum Jaworzna to taka masakra. Postanowienie - nigdy więcej nie planuj wariantu szosowego drogami krajowymi. Kropka.

Podsumowanie:
Dystans: 41,6km
Średnia Prędkość: 26km/h
Maxymalna prędkość: 47,5km/h
Czas: 1:36:37

Uuu... Świetna średnia mi wyszła przez przypadek :)

Parę fotek:

Kościół św. Jana Chrzciciela w Sosnowcu


Jaworzno wita


Dom kultury w Jaworznie


Stara Krakowska - Skrzyżowanie min. na Jeleń


Słupna :)


Traska

Komentarze (3)

Mnie tak ostatnio Bielsko w tylek dalo. Padalo, wialo, nie miałem czasu ale najgorsze były ciasne, zatłoczone drogi z czerwonymi swiatlami. Koszmar.

"Z zakrętu oczywiście wyjechał Van." - Van, czemu nie zrobiłeś miejsca koledze...? ;)

djk71 07:08 czwartek, 10 kwietnia 2008

Michał ciśniesz ... ja na razie spadek formy.. :|

Tobek 06:39 czwartek, 10 kwietnia 2008

Ee tam jaka masakra. Ja codziennie wracając ze szkoły w godzinach szczytu jadę właśnie główną drogą i bardziej czerpię przyjemność z wyprzedzania samochodów i łapania się za autobusami niż się wkurzam :D Na światła też jest rada, w większości da się manewrować na czerwonym :P

To nie jest dom kultury, to jest hala miejskiego centrum kultiry i sportu :P Dom kultury jest obok :P

vanhelsing 17:01 środa, 9 kwietnia 2008
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa dyzrz

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]