Wpisy archiwalne w kategorii

W towarzystwie

Dystans całkowity:2637.79 km (w terenie 700.67 km; 26.56%)
Czas w ruchu:126:41
Średnia prędkość:20.82 km/h
Maksymalna prędkość:62.50 km/h
Suma podjazdów:3261 m
Maks. tętno maksymalne:189 (92 %)
Maks. tętno średnie:160 (78 %)
Suma kalorii:20286 kcal
Liczba aktywności:52
Średnio na aktywność:50.73 km i 2h 26m
Więcej statystyk

Rowerowy + test

Wtorek, 3 lutego 2009 · Komentarze(0)
O 11:45 na Bytomską po klocki hamulcowe i łyżki do opon, Danek po łańcuch, a dalej 2 pętle i test. Wynik: 00:06:27 ;] Mimo starań nie udało mi się osiągnąć nawet 200BPM, a co dopiero mówić o maksymalnym 204BPM. Tętno zatrzymało się przy 187BPM

Podsumowanie:
Dystans: 19,6km
Średnia Prędkość: 16,2km/h
Maxymalna prędkość: 44,7km/h
Średnie tempo: 3:52/km
Spalone kalorie: 1097
Średnie tętno: 142 BPM (69% max HR)
Maxymalne tętno: 187 BPM (97% max HR)
Łączne przewyższenia: 515m
Maxymalne nachylenie: 21% / -24%
Czas: 1:12:32

90min z Dankiem

Czwartek, 29 stycznia 2009 · Komentarze(1)
Południowy trening z Dankiem. O 11 zaczęliśmy, 90 minut przyjemnego kręcenia po lesie. Spadł świeży śnieg tak więc jeździło się naprawdę przyjemnie. Założenie: HR avg: 150BPM.
Zaliczona jedna bardzo ciekawa gleba na prostej ścieżce. Totalnie kosmiczne doznanie, bo przewracając się na bok (!) odczuwałem wszystko w zwolnionym tempie i z względnie pełną kontrolą. Nawet nie poczułem bólu.
Adrenaliny dodało także jeżdżenie po zamarzniętym stawie - lód nie był zbyt pewny :P

Podsumowanie:
Dystans: 20,83km
Średnia Prędkość: 13,4km/h
Maxymalna prędkość: 36,8km/h
Średnie tempo: 4:27/km
Spalone kalorie: 985
Średnie tętno: 148 BPM (72% max HR)
Maxymalne tętno: 185 BPM (90% max HR)
Łączne przewyższenia: 490m
Maxymalne nachylenie: 26% / -15%
Czas: 1:33:02

Zdjęcia:

Ja na lodzie


Danek na lodzie


Pozdro ;]
(pomysł "pożyczony" od Vanhelsing'a)

Wzgórze Św. Doroty + Pyrzowice

Poniedziałek, 26 stycznia 2009 · Komentarze(0)
...i jak się okazało GPS nie zapisał jedynych 51.14km interwałów. Ale zacznijmy od początku.

Około godziny jedenastej zacząłem się wybierać na rower. Plan prosty: kamieniołom w Ymieliniu i Zalew Dziećkowicki (zwany także Ymielińskim). Napisałem do Daniela czy jedzie ze mną. Nie odpisał. W ostatniej chwili napisałem do Błażeja i jak się okazało on też właśnie wybierał się na rower. Plan został zmodyfikowany: Wzgórze Św. Doroty w Będzinie. Jadąc przez Sosnowiec postanowiliśmy zboczyć na DSD. Okazało się, że tam jeszcze się jeździ na nartach w najlepsze. Chwile popatrzeliśmy, parę fotek i w drogę. Jednak naszym oczom ukazał się BALI (!) jeden z trójcy (prawie)świętej który przyjechał sobie poskakać na nartach :P Krótka rozmowa i dalej w stronę zamku. Do tego momentu nie miałem totalnie pary w nogach, a płuca czułem jak worek foliowy: zamiast dostarczać tlenu, dusiły mnie. Na szczęście pod zamkiem przeszło. Znowu chwila przerwy, parę fotek i dalej w stronę Dorotki. Sam podjazd nie był taki okropny jak opowiadał Blazi, ale jednak zmęczył. Parę fotek, chwila przerwy. Wyciąłem mapę. Zapytałem Błażeja - Byłeś kiedyś w Psarach? Odpowiedział, że nie. Tak więc postanowiliśmy pojechać do Psar, a z tamtąd jedyne 7km do Pyrzowic na lotnisko. Nie wzięliśmy jednak poprawki na interwały jakie znajdują się w tamtej okolicy. No ale, twardzi jesteśmy i powiedzieliśmy, że nie popuścimy, a jeżeli już to najwyżej w majty, byle dojechać.
Po pierwszej górce trochę zmiękłem. Druga, miałem głębokie wątpliwości. Trzecia, hmm... Nie pamiętam. Za to czwarta górka dała mi 100% pewności... że powinniśmy wracać do domu. Jednak ambicja nie pozwalała. Parę kilometrów i byliśmy pod lotniskiem z perspektywą powrotu tą samą drogą. Wjechaliśmy na teren GTL, a na płycie pustka. Trudno, teraz nic nie ląduje. Kiedyś jak tu byłem to na tablicach najbliższy przylot był za 8 godzin. Nagle jak nie rykło. Z za terminala wyłoniła się postać Boeinga 737 linii Wizzair. Parę(naście) fotek. Zaraz za Wizirem wylądował mały, najprawdopodobniej czarterowy, "odrzutowiec Cyfrowego Polsatu", nazwany tak przeze mnie przez swoje żółte, regularnie ułożone kropki na czarnym stateczniku pionowym. Na przelotówce zauważyłem przygotowujący się do lądowania samolot Lufthansy, ale czas nie pozwolił nam na niego czekać.
Ruszyliśmy w stronę domu tą samą drogą. Modliłem się, żeby w końcu zobaczyć ogromny budynek firmy "Ligęza", który oznaczał ostatnią górkę. Po ponad pół (no może całej) godzinie pojawił się na horyzoncie skracając moje męki. Dalej przez Psary do Będzina, przez Łagiszę do Centrum. Po raz pierwszy w życiu stanąłem twarzą w twarz z dziwnym tworem jakim jest "rondo" pod zamkiem. Wiedziałem z opowieści, że należy na nim bardzo uważać, żeby się nie pomylić. Tak też zrobiłem, lecz wystarczyła chwila nie uwagi i już wjechałem w zjazd na Czeladź. W ostatnim momencie ocknąłem się i wyjechałem komuś przed kierownice korygując swoje położenie. Potem prawie standardową trasą przez Sosnowiec do domu. Nareszcie. Wyjazd wykończył mnie totalnie - w końcu to pierwszy dłuższy wyjazd w sezonie!

Gdy wszedłem do domu od razu po prysznicu rzuciłem się do kompa pobrać dane z GPS'a i zobaczyć sumę podjazdów oraz profil trasy. Niestety okazało się, że GPS'owi coś się popierniczyło i nie zapisał szczegółów ostatnich 51.14km jazdy, a jedynie dystans, kalorie i tętno. Dobrze, że chociaż tyle. Przez pierwsze pół godziny chciałem go wyrzucić przez okno, ale na szczęście już się uspokoiłem

Mysłowice - Sosnowiec - DSD - Palac Shoena(?) - Bedzin(zamek) - Grodziec (Dorotka) - Psary - Strzyzowice - Gora Siewierska - costam ;d - Nowa Wies - Pyrzowice(lotnisko) - nowa Wies - costam znowu :] - Gora Siewierska - Strzyzowice - Psary - Łagisza - Będzin - Sosnowiec - Mysłowice
[Rozpiska trasy zapożyczona od Blaziego]

Podsumowanie:
Dystans: 71.92km
Średnia Prędkość: 19,5km/h
Maxymalna prędkość: 51,6km/h
Średnie tempo: 3:13/km
Spalone kalorie: 2751
Średnie tętno: 153 BPM (75% max HR)
Maxymalne tętno: 189 BPM (92% max HR)
Łączne przewyższenia: nie ma, GPS padł
Maxymalne nachylenie: nie ma, GPS padł
Czas: 3:41:25

Foty:

Miś sosnowiecki xD


DSD i Blazi


Bali BOSS


Zamek Będzin


Nasze maszyny


Ups? Czyżby sól odcisnęła swoje piętno? To samo było na pedałach
Na szczęście to schodzi (nalot tylko powierzchniowy) - wniosek: myć rower zaraz po przyjeździe!


Kościół Św. Doroty na Wzgórzu Św. Doroty




My i nasze maszyny


Boeing 737 Wizira (jak to mówi mój tata)


Płot na lotnisku Art


"Odrzutowiec Cyfrowego Polsatu" - jakość padła przez megakadrowanie


Brrrrrr....
Ps. Laciu? Co ty tu robisz!?

Karolinki + trening

Wtorek, 20 stycznia 2009 · Komentarze(1)
Dzisiaj 2 wyjazdy.

Najpierw sprint 2x 1,45km do gima i z powrotem. Ogólnie nie ma co mówić. Chlapa na drogach masakryczna. Do tego wszystkiego zapomniałem butów na zmianę i musiałem tańczyć w ultratwardych specach spd.

Podsumowanie:
Dystans: 2,9km
Średnia Prędkość: 21,5km/h
Maxymalna prędkość: 34,8km/h
Średnie tempo: 2:47/km
Spalone kalorie: 149
Średnie tętno: 173 BPM (84% max HR)
Maxymalne tętno: 186 BPM (91% max HR)
Łączne przewyższenia: 70m
Maxymalne nachylenie: 8% / -7%
Czas: 8:04

Drugi to trening leśny z Danielem. Na starą wesołą i powolne kręcenie po lesie z założeniem <150 BPM. Ciężko, ale przyjemnie. Bardzo zleżały śnieg dawał popalić - leciała masa przekleństw, posypało się parę gleb (w tym przynjmniej 4 moje). W rezultacie wszyscy cali, zdrowi i szczęśliwi dotarli do domu. Trzeba mi więcej takich trudnych lecz spokojnie traktowanych podjazdów.

Podsumowanie:
Dystans: 15,47km
Średnia Prędkość: 11,1km/h
Maxymalna prędkość: 27,5km/h
Średnie tempo: 5:23/km
Spalone kalorie: 800
Średnie tętno: 157 BPM (77% max HR)
Maxymalne tętno: 186 BPM (91% max HR)
Łączne przewyższenia: 316m
Maxymalne nachylenie: 21% / -19%
Czas: 1:23:28

Podsumowanie dnia:
Dystans: 18,37km
Średnia Prędkość: 12km/h
Maxymalna prędkość: 34,8km/h
Średnie tempo: 4:59/km
Spalone kalorie: 949
Średnie tętno: 158 BPM (77% max HR)
Maxymalne tętno: 186 BPM (91% max HR)
Łączne przewyższenia: 316m
Maxymalne nachylenie: 21% / -19%
Czas: 1:31:33

Fotki:

Tradycyjne miejsce fotki pętli treningowej w aspekcie zimowym


Daniel


Zimowe rowerowe zdobycie wzgórza Starej Wesołej wykonane :P


Profil dla całego dnia (od 3km dla treningu)

Wybraliśmy się z Danielem do Jaworzna

Poniedziałek, 10 listopada 2008 · Komentarze(0)
Wybraliśmy się z Danielem do Jaworzna - Pieczysk w celu zapisania się na jutrzejsze zawody. Niestety na miejscu dostaliśmy przysłowiową klamką w gębę. Pojechaliśmy zatem do Decathlonu po żelki na jutro.
Na miejscu po podziwialiśmy rowery z 8 tyś., pojeździliśmy na kolarzówce po markecie i na trenażerze, ale na ping-ponga się nie załapaliśmy :D Oprócz żelek kupiłem sobie pompkę z zaczepem do ramy.
Pod koniec siły mi odeszły, ale na szczęście zorientowałem się, że do domu możemy dojechać dużo szybszą trasą. Podzieliliśmy się moimi światełkami na pół - Daniel przednie, ja tylne - i tak dojechaliśmy

Podsumowanie:
Dystans: 56,22km
Średnia Prędkość: 24.09km/h
Czas: 2:20:15

O 7:00 spotkaliśmy się z Danielem

Niedziela, 26 października 2008 · Komentarze(0)
O 7:00 spotkaliśmy się z Danielem pod moim blokiem. Ruszyliśmy w kierunku Bierunia. Potem przez Jedlinę, Wole i Miedźną dojechaliśmy do Pszczyny. Pokręciliśmy chwilę po parku. Zjedliśmy po burgerze i zaczęliśmy wracać do domu. Tym razem przez Bojszowy.

Okropnie zimo, wilgotno i w ogóle męcząco. Ale i tak piękna średnia na długim dystansie. Jestem z siebie dumny ;]

2500km w tym roku pykło ;)

Podsumowanie:
Dystans: 103,7 km
Średnia prędkość: 25,6 km/h
Czas: 41,7 km/h
Czas jazdy: 04:03:00
Czas całk.: 06:20:00

Foty:

Piękna mgła...


Lód osadzający się na wszystkim...


Już zdążyło się roztopić...


To bosko wyglądało, ale aparat nie uchwycił


Pszczyna zdobyta!

Łańcuch, art


Ja i Daniel ;]


Pałac we mgle




Ciekawy budynek - Rynek w Pszczynie

O 12:00 podjechałem pod blok

Czwartek, 21 sierpnia 2008 · Komentarze(1)
O 12:00 podjechałem pod blok Tobka. Czekali już tam na mnie Tobek i Daniel.
Najpierw pojechaliśmy na stację, aby Tobek mógł pod pompować opony (ach, to ciśnienie w kolarzówkach...) Potem wyruszyliśmy na Giszowiec przez... Nikiszowiec! Najbardziej okrężna droga jaka istnieje. Potem z Gisza przez Trzy górki (73 pułku piechoty) przejechaliśmy na Ochojec. Te trzy góreczki nie pozostały mi obojętne... Już na drugiej oblał mnie zimny pot, a w trakcie króciutkiego postoju złapały mnie dreszcze. Na ale trzeba jechać!
W Ochojcu skręciliśmy na DK 81 w kierunku Skoczowa. Po 9km byliśmy już w Mikołowie pod wspaniałą cukiernią. Na liczniku dopiero 20km! Myślałem, że do Mikołowa jest dalej.
Zarządziliśmy krótką przerwę na ciasteczko :)
Po posileniu się wyruszyliśmy w dalszą drogę. W centrum Mikołowa natknęliśmy się na wspaniałą górkę. Rozpędziłem się do 61.1km/h, aż nagle Daniel zaczął ostro hamować. Zanim się zorientowałem moje ręce same zacisnęły się na hamulcu. Opony zaczęły się ślizgać, kierownica zaczęła niebezpiecznie wyrywać się z rąk... Z 60 do 20km/h w parę sekund. Na szczęście ani nie dobiłem do Daniela, ani nie wpadłem pod samochód, ani nie przewróciłem się. Dzięki Bogu! Opaczność jednak istnieje.
Przetoczyliśmy się przez Mikołów i wjechaliśmy na DK 44 w stronę Tychów. Przyjemne zjazdy i już po chwili byliśmy w Tychach. Daniel i Tobiasz ostro mi uciekli. Dogoniłem ich dopiero pod browarem. Tam też skręciliśmy na Czułów. Następnie na DK 86 w stronę Katowic. Tutaj ogromne górki. Ale miały jeden ogromny plus - były ogromne, lecz rozciągnięte np. na 2km. Dzięki temu po dogrzaniu się, z 17km/h przeszedłem do 25km/h. Na Giszowcu Daniel i Tobiasz zatrzymali się żeby na mnie zaczekać.
Następnie ul. Górniczego Stanu i Ceramiczną dojechaliśmy do Mikołowskiej która doprowadziła nas do samych Mysłowic.

Mimo wspaniałej średniej i to w dodatku na takich górkach, czuję się nie usatysfakcjonowany moim osiągnięciem. Dlaczego?
Odkąd Tobek ma kolarkę, widuje go tylko na postojach, ew. w ogromnej odległości. Dokładnie tak samo jak rok temu (Tenczynek) mimo, że baaaardzo porządnie podciągnąłem kondycję.
I jak tu nie pić?? :P

Podsumowanie:
Dystans: 52,4km
Średnia Prędkość: 25,4km/h
Maxymalna prędkość: 61,1km/h
Czas: 2:03:35

Fotki:

Tak się u nas parkuje rowery...


Mój smakołyk - lekko nadgryziony :)


Beskidy o_o (Tobek znowu ma takie samo zdjęcie :P)