Wpisy archiwalne w kategorii

Samotnie

Dystans całkowity:815.27 km (w terenie 250.80 km; 30.76%)
Czas w ruchu:38:26
Średnia prędkość:21.21 km/h
Maksymalna prędkość:51.60 km/h
Suma podjazdów:2535 m
Maks. tętno maksymalne:185 (90 %)
Maks. tętno średnie:153 (75 %)
Suma kalorii:8745 kcal
Liczba aktywności:40
Średnio na aktywność:20.38 km i 0h 57m
Więcej statystyk

Do Szymka i z powrotem

Czwartek, 31 lipca 2008 · Komentarze(0)
Do Szymka i z powrotem :) Ogólnie bardzo dłuuuuuuga trasa...

Podsumowanie:
Dystans: 2,0km
Średnia Prędkość: 20,0km/h
Maxymalna prędkość: 34,8km/h
Czas: 00:06:05

Miałem wielką ochotę na przejażdżkę

Sobota, 14 czerwca 2008 · Komentarze(3)
Miałem wielką ochotę na przejażdżkę na rowerze. Zresztą pierwszy raz od nieszczęsnego wypadku z przed dwóch tygodni, wreszcie mogłem to zrobić. Wybrałem klasykę - 3 stawy katowickie, ale nie moją aktualną, szybką trasą, lecz tak jak jechałem tam po raz pierwszy.
Najpierw pod Tesco, przez Ćmok w stronę Słupnej i wjazd na czerwony szlak rowerowy. Obok Huty Rozalii, pod autostradą i w prawo. Tutaj rozciągnięty podjazd drogą szutrową. Następnie wspaniały zjazd w dół - można się poczuć jak na downhill'u. Droga jest prosta, bez zakrętów, ale nachylenie daje niezłego `kopa`, a kamyczki uderzające w ramę i inne miejsca dodatkowo potęgują emocje :)
Wjechałem na Giszowiec. Szybko przejechałem podjazdy na ul. Górniczego Stanu i zaraz przy DK 86 skręciłem do starej wierzy ciśnień. Jedna poruszona fotka i dalej w drogę. Przejazd przez Rybaczówkę nad stawem Janina, fotka. Zjazd na punkt odpoczynkowy - patrzę na licznik i... tysiąc kilometrów pękł! Nareszcie...
Dalej znowu szybko wspaniałą ścieżką rowerową między Rybaczówką, a Trzema Stawami. Krótki postój przy tablicy "Zespół przyrodniczo-krajobrazowy źródła Kłodnicy". Tyle razy tędy przejeżdżałem, a dopiero ostatnio zauważyłem to miejsce. A jak mi Tobek mówił, że tam byłem, to się zapierałem, że to nie możliwe... Zdarza się.
Dojechałem na Trzy stawy. Krótki postój przy lotnisku, parę fotek i sprint przez park. Dalej obok huty Ferrum, przez las, obok jeziorka i przez Janów i Bończyk do domu.
Dwa tygodnie bez treningów dały o sobie znać. Forma spadła i trzeba ją podciągnąć.

Podsumowanie
Dystans: 27,5km
Średnia Prędkość: 21,9km/h
Maxymalna prędkość: 39,4km/h
Czas: 1:15:20

Fotki:


Wieża ciśnień na Giszowcu


Rybaczówka z trochę innej strony


Punkt odpoczynkowy


Tysiąc pękł ;)


Kompleks przyrodniczo-krajobrazowy źródła Kłodnicy


Pas startowy na Muchowcu


Samolot


Staw w pobliżu Janowa

Wczoraj po szkole wybrałem

Czwartek, 29 maja 2008 · Komentarze(1)
Wczoraj po szkole wybrałem się na przejażdżkę rowerową. Plan: powyżej 50km, a najlepiej około 120km żeby pękło 1000km na Kross'ie A2.

Na czternastym kilometrze, w lesie Murckowskim, jadąc wśród traw o wysokości pół metra rozlewających się na każdą stronę (piękne miejsce, nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałem, nawet na zdjęciach) stało się... coś.
Nagle dźwięk ucichł, obraz spowolnił, poczułem okropny ból, a jednocześnie brak grawitacji. W mgnieniu oka znalazłem się na ziemi i wiedziałem tylko, że zaraz przygniecie mnie rower. Uświadomiłem sobie, że z jakiegoś bliżej nieokreślonego właśnie przeleciałem przez kierownice. Zgodnie z przewidywaniami po sekundach poczułem na plecach zgniatającą kupę złomu - oto przyleciał mój sprzęt. Pozbierałem się i zacząłem szukać przyczyny wypadku. Moim oczom ukazał się niewinny 20-to centymetrowy konar wystający z ziemi i zakryty tą piękną trawą - sprawca znaleziony. Zacząłem szacować straty: rozcięte udo - wynik zahaczenia o pedały, ale od tego się nie umiera; koło całe - chwała Bogu, mam na czym dojechać do domu. I co? I tyle? Zacząłem zbierać rower. Przy podnoszeniu Kross'ika poczułem okropny ból prawego kciuka. Ychy - to nie mogły być wszystkie straty. Jadąc w kierunku Kostuchny myślałem, że gdy tylko znajdę jakąś cywilizację, to zadzwonię po tatę, żeby mnie odwiózł do domu - ból nie pozwalał na hamowanie ani na zmianę przerzutek. Przy każdej nierówności wyłem z bólu. Jednak robiło mi się coraz lepiej. Postanowiłem, że jadę dalej.

Jadąc przez Podlesie dojechałem do Tychów-Wilkowyj. Szybkim tempem znalazłem się przy stacji PKP Tychy Miasto. Czekał mnie przejazd przez centrum Tychów. Bałem się, że będzie to masakra. Ale było lepiej niż się spodziewałem. Poza dużą ilością świateł, wszędzie były ścieżki rowerowe - wg. mojego rankingu `miast przyjaznych rowerzyście` Tychy narazie są na pierwszym miejscu, a przynajmniej centrum. Gdy wyjechałem z miasta zacząłem poszukiwania bunkrów obszaru warownego "Śląsk". Godzinę kluczyłem po lesie szukając bunkrów i nie znalazłem nic. Czas mnie śpieszył, więc odjechałem z kwitkiem - no trudno, wyjazd można zaliczyć jako 4-ro godzinną przejażdżkę :D

Przejechałem około 35km drogi powrotnej i dotarłem do domu. Nareszcie. 4 godziny jazdy ze średnią 21km/h bez żadnego konkretnego odpoczynku - to szczyt moich możliwości.

Ps. Gdy obudziłem się dziś rano, myślałem, że zemdleje z bólu - palec chyba jest złamany. Co za pech ;/ Zobaczymy co powie chirurg.

[edit]
Dziś byłem u chirurga - wyrok: 2 tygodnie w zawieszeniu dla palca. Kość mocno stłuczona. Zapowiadają się 2 tygodnie bez rowerka :(

Podsumowanie
Dystans: 83,4km
Średnia Prędkość: 21km/h
Maxymalna prędkość: 40,4km/h
Czas: 3:56:53
Czas rzeczywisty: ok. 4 godzin

Foty:

Widok ze wzgórza w Starej Wesołej


Piękne widoki Katowic - Podlesia


Tychy - Wilkowyje

Dziś po fascynującej (sic!) wycieczce

Środa, 9 kwietnia 2008 · Komentarze(3)
Dziś po fascynującej (sic!) wycieczce do Katowic "Śladami Korfantego" wybrałem się na krótką przejażdżkę dla zaspokojenia głodu endorfin. Z góry założyłem wariant szosowy.

Na ulicy Katowickiej oczywiście zastałem korek. Dojazd do świateł i już parę samochodów wyprzedzonych. Dalej pojechałem przez Niwkę - tutaj niestety dopadł mnie okropny wiatr, który już nie odpuścił do końca. Po krótkiej chwili dojechałem do Jaworzna. I niestety teraz dopiero zaczęła się masakra. Światła, światła i jeszcze raz światła - oczywiście nie sprzężone ze sobą w żaden sposób co dawało "czerwoną falę". Dodatkowo mnóstwo blachosmrodów, masy ludzi wbiegających pod kierownice, aby tylko przedostać się na druga stronę ulicy i koleiny do wysokości pedałów. No ale nie narzekajmy. Dojechałem do centrum Jaworzna i dowiedziałem się, że to co było przed chwilą to tylko ziarenko piasku w porównaniu do tego co zobaczyłem w ścisłym centrum. Lecz udało się przejechać. Po chwili zostałem "wtłoczony" na nowy odcinek DK79, nie powiem, bardzo ładny. Dwupasmówka szybko przerodziła się spowrotem w drogę z koleinami. Moim oczom ukazała się tabliczka "Koniec terenu zabudowanego". To ładnie. Teraz TIR-y zaczęły mnie mijać, nie dość, że 50cm od kierownicy, to jeszcze z prędkością 90km/h zamiast 50km które obowiązuje w mieście. Na dodatek wg. mojego nosa, już dawno powinienem zjechać w drogę na Jeleń, a tu ani śladu... Na ale jedziemy dalej, najwyżej dojadę do Krakowa :D
Ogromny podjazd dość mnie wymęczył, ale, jak to wynika z praw logiki, za nim pojawił się ogromny zjazd. 47,5km/h i jedziemy. Moje szczęście skończyło się w momencie, kiedy obok mnie przejechał samochód ciężarowy przewożący drobny piasek z kopalni kruszcu, bez żadnej deki u góry, przeistaczając ziarenka piasku w mikro-pociski desantujące się wprost na moją twarz. Gdyby nie okulary, to pewnie teraz siedział bym na pogotowiu, a z moich oczu wyciągano by piach... Uderzenia ziarenek były tak bolesne, że w końcu nie patrzałem już na drogę, przyjmując ścianę "pocisków" na kask.
Po zjeździe na dół szczęście uśmiechnęło się do mnie. Ujrzałem charakterystyczne skrzyżowanie, które sprowadzi mnie wprost na spokojną, boczną drogę wprost na Jeleń...
Jazda można powiedzieć wiejską drogą okazała się być bardzo przyjemna. Nawet nie przeszkadzały mi wyrwy w jezdni. Ale moje szczęście nigdy nie trwa zbyt długo. Na mojej drodze pojawił się blachosmród w wersji wiejskiej - traktor URSUS. Wziąłem się za wyprzedzanie, ale na przeciwnym pasie pojawił się samochodów. Cóż, pomyślałem prawo Murphiego i poczekałem. Droga była pusta. Ale w odległości 100m znajdował się zakręt wchodzący w las. Zdecydowałem się zaryzykować i rozpocząłem wyprzedzanie traktora. Z zakrętu oczywiście wyjechał Van. Przyśpieszyłem do dwukrotnej prędkości traktora - jakieś 40km/h - i zmieściłem się na centymetry przed jadącym mi na czołowe Fordem Transitem.
Dojechałem do Jelenia, odpocząłem chwilkę pod Rakowią i ruszyłem w dalszą drogę. Podpiąłem się pod ładną blond kolarkę w spodenkach urzędu miasta Imielin. Razem z nią przejechałem całe Dziećkowice w tempie 30km/h z dwukrotnym maksymalnym tętnem :D Miłą panią na białej kolarzówce zgubiłem dopiero na Kosztowach. Najwyraźniej skręciła w drogę na Imielin. Po chwili kręcenia korbą dojechałem do blachosmrodu typu budowlanego - koparki jadącej 30km/h. Trzymałem się w jej "tunelu", który był bardziej cieplny i śmierdzący spalinami, niż aerodynamiczny. Wlokłem się za nim z 5km, a to z tego powodu, że jechał on praktycznie na skraju mojej maksymalnej stałej prędkości, więc nie chciałem go wyprzedzać, tylko po to, żeby spotkać się z nim znowu na następnym podjeździe. Zgubiłem go dopiero na światłach na Brzezince - chwała, że tak wolno się zbiera i, że upad terenu nie pomaga mu zbytnio w przyśpieszaniu. Od tego momentu trzymałem go na jakieś 100-200m od siebie. Przejechałem przez Brzęczkowice, skręciłem na Słupną i spokojnie dojechałem do domu. Nareszcie... Nie wiedziałem, że przejazd przez centrum Jaworzna to taka masakra. Postanowienie - nigdy więcej nie planuj wariantu szosowego drogami krajowymi. Kropka.

Podsumowanie:
Dystans: 41,6km
Średnia Prędkość: 26km/h
Maxymalna prędkość: 47,5km/h
Czas: 1:36:37

Uuu... Świetna średnia mi wyszła przez przypadek :)

Parę fotek:

Kościół św. Jana Chrzciciela w Sosnowcu


Jaworzno wita


Dom kultury w Jaworznie


Stara Krakowska - Skrzyżowanie min. na Jeleń


Słupna :)


Traska

Już w szkole planowaliśmy

Piątek, 28 marca 2008 · Komentarze(0)
Już w szkole planowaliśmy z Tobkiem jakąś traskę. Jednak z powodu zgubienia się telefonu i braku netu nie mieliśmy się jak zgadać ;/ Wybrałem się więc sam na krótką przejażdżkę. Najpierw na starą wesoła, tutaj stwierdziłem, że trzeba wreszcie eksplorować czerwoną ścieżkę rowerową. Długi czas jechałem wzdłuż oznaczeń lecz w pewnym momencie urwało się. Od tąd jechałem "na pałe". Gdy dojechałem do drogi na Murcki zorientowałem się w mapie i ruszyłem z powrotem na starą wesołą, skręciłem w ulice Adama (tutaj przeciąłem miejsce w którym zgubiłem ścieżkę ;D) i na Gisz. Zboczyłem w kierunku szkoły i wskoczyłem jeszcze na zbiórkę harcerską. O 20:00 bez oświetlenia do domciu.


Leśnie w kierunku Starej Wesołej


Widok ze wzgórza


Kapliczka przydrożna


Tradycyjnie zakaz wjazdu na szlaku...


Szyb KWK Wieczorek i most nad A4


Kościół na Boniolu


Proporzec drużyny :)

Podsumowanie:
Dystans: 18,9km
Średnia Prędkość: 22,1km/h
Maxymalna prędkość: 44km/h
Czas: 0:51:16

Tradycyjnie wielkie plany spacyfikowane

Czwartek, 27 marca 2008 · Komentarze(0)
Tradycyjnie wielkie plany spacyfikowane zostały przez mamę... Z góry narzucony czas: 30min tak więc tylko pętla treningowa. Już nawet nie mam czego tam fotografować... Dla odmiany jednak przejechałem się wersją rewerse (70-80% podjazdów) i wróciłem przez ulicę Mikołowską. Na downhillowym zjeździe przy ulicy Szopena zaliczona hoppa z dalekim i wysokim lotem :)


Podjazdy, podjazdy...


Słoneczna atmosfera


c.d.


Wjazd do Mysłowic ul. Mikołowską


Tory...

Podsumowanie:
Dystans: 8,9km
Średnia Prędkość: 22km/h
Maxymalna prędkość: 38,4km/h
Czas: 0:24:30

Dziś o 18 stwierdziłem, że trzeba

Piątek, 21 marca 2008 · Komentarze(1)
Dziś o 18 stwierdziłem, że trzeba coś zrobić z moim wielkanocnym dołkiem. Wziąłem rower na przejażdżkę.

Niestety po 4km złapałem potworny ból w płucach (to chyba ta temperatura brr...) i musiałem jechać w kierunku domu. Wyszła więc z tego pętla treningowa. Mimo, że przejechałem tylko 8km humor znalazłem i czuję się lepiej ;)


Tory. Ciekawe dokąd prowadzą??


My bicycle na "umownie" zielonej trawce


Zaprzyjaźniony szlak


Dojazd do domu z `trochę` zatrzęsioną ręka ;D


Podsumowanie:
Dystans: 8,2km
Średnia Prędkość: 19,7km/h
Maxymalna prędkość: 34,0km/h
Czas: 0:25:03

Pętla treningowa, 8,5km samotnie

Środa, 5 marca 2008 · Komentarze(6)
Pętla treningowa, 8,5km samotnie ;)


Moja droga - moje przeznaczenie...


Na zakręcie życia


Rogatki miasta ;)


Grozisz mi??


Szyb kopalni


Jadę dobrze ;D


A ja mknę przed siebie dalej ;)


Świat z perspektywy mego rowera


Słońce świeci nad nami...


Wiem gdzie jestem ;)


A teraz gdzie??


ZZP "Górka" - najwyższy poziom nauczania w mieście - najwyższa górka ;D