Wpisy archiwalne w kategorii

Wyprawa

Dystans całkowity:1749.23 km (w terenie 423.30 km; 24.20%)
Czas w ruchu:82:19
Średnia prędkość:21.25 km/h
Maksymalna prędkość:52.20 km/h
Suma podjazdów:839 m
Maks. tętno maksymalne:189 (92 %)
Maks. tętno średnie:156 (76 %)
Suma kalorii:6560 kcal
Liczba aktywności:23
Średnio na aktywność:76.05 km i 3h 34m
Więcej statystyk

O 14:30 Tobek

Czwartek, 6 marca 2008 · Komentarze(0)
O 14:30 Tobek podjechał pod mój dom. Przez Słupną i Brzęczkowice (obok torów)


Ja na trasie ;)


Nasza droga

Dalej przez Brzezinkę i Dziećkowice podjechaliśmy pod Rakowię.


Tobek pod Rakowią

Potem prosto mostem nad Przemszą, w lewo i znowu następna w lewo.


Jaworzno - Mysłowice


Mój rowerek wraz z oryginalnie przymocowaną lampką :D

Tutaj podjazd pod dość stromą górkę. Przełożenie 1:1 i jedziemy...


Ach to słoneczko...


My??


Tobek w "tunelu" z traw

I zdobyliśmy Górę Staberek - 285m n.p.m. Na górze wbiliśmy na wieżyczkę leśnika, posililiśmy się Marsem, ja zrobiłem dużo fot, Tobek usłyszał piosenkę "Batery empty, sia la, la, la..."


Tobek wbija na wierzyczkę leśniczego


Zalew Dziećkowicki oraz BESKID ŚLĄSKI!!!


Nasze Biki ;)


Elektrownia Jaworzno


Wieżyczka i Glinna Góra

Rozejrzeliśmy się po okolicy w poszukiwaniu następnego wzgórza. Pomknęliśmy przed siebie. Jako drugą zaliczyliśmy Glinną Górę - 310m n.p.m. Tutaj też parę fot i wspaniały Downhillowy zjazd. Następnie przez sielec i lipinki spowrotem na Jeleń.


Jeleń w Jeleniu :D

Przez Jaworznickie Byczynę ulicą Wiosny Ludów do następnej górki. Przejazd przez starą krakowską na następną górkę.


Piękna alejka... W tle Tobek


No coment...


Piękny zachód...

Potem powrót do domu. Trasa Byczyna -> Jeleń -> Rakowia -> Dziećkowice -> Kosztowy -> Brzezinka -> Brzęczkowice -> Rymera -> Centrum -> Domek ;)

Podsumowanie:
Dystans: 53,11km
Średnia Prędkość: 20,0km/h
Maxymalna prędkość: 39,9km/h
Czas: 2:39:00

Dzisiaj wczesnym rankiem

Wtorek, 4 marca 2008 · Komentarze(5)
Dzisiaj wczesnym rankiem wraz z Tobkiem i moim nowym rowerkiem Kross Level A2 wybraliśmy się na krótką wycieczkę.

Wstałem o 05:53. Parę minut przeznaczyłem na ubranie wcześniej przygotowanego stroju, umyciu zębów i zjedzenia lekkiego śniadania. O 06:35 zalogowałem się pod blokiem Tobka.

Zgodnie z wczorajszymi ustaleniami pokierowaliśmy się w stronę Dolomity Sportowa Dolina w Sosnowcu. Okropne błoto oraz gęste powietrze nie umilały jazdy, ale średnia pod stokiem narciarskim wynosiła dokładnie 20.9km/h. No cóż: nowy rower - nowe osiągi ;)
Teraz czekało nas podprowadzenie roweru pod dość stromą górę. Oczywiście zapomniałem wyłączyć licznika więc średnia spadła do marniuśkich 16km/h. Krótkie spojrzenie na okolice, fotka i zjazd w dół. Hamulce przez 75% zjazdu całkowicie zablokowane, a prędkość i tak utrzymywała się na stałym poziomie - 20-25km/h. Przy tych kamieniach i takim nachyleniu stoku nie jest to taka błaha prędkość...


Tak powitało nas DSD


DSD Sosnowiec


Już jedziemy do Będzina

Następnie skierowaliśmy się znaną nam obu trasą do Będzina. Wyboista droga i ogromne kałuże + złe wyregulowanie maxymalnego wychylenia przedniej przerzutki w moim rowerze pozwalała mi na jazdę ze średnia prędkością 22~24km/h po prostej drodze. Na horizonie nie do pomyślenia, ale i tak Tobek był daleko przede mną ;)
Około 7:40 byliśmy już pod zamkiem w Będzinie. Krótka przerwa, foto, rozmowa i dalej w drogę. Tym razem do domu...


Zamek w Będzinie - 07:40 rano :)
Szybki przejazd do sosnowca ze średnią 23km/h, przejazd przez sosnowiec i wjazd do Mysłowic.
Mysłowice powitały nas ścianą gęstego powietrza w której moje nogi nie mogły wykręcić więcej niż 15~17km/h. Okropne kałuże obok giełdy samochodowej całkowicie zamoczyły moje buty, a można powiedzieć, że nawet przelały czarę (goryczy :D). Przejazd po tunelem przy kopalni zakropił moją w wielu miejscach białą kurtkę pyłem węglowym rozmoczonym w deszczu tak więc wyglądałem jak kominiarz. Na boniolu pożegnanie z Tobkiem i powrót do domu. Wybiła godzina 08:25 ;)


Ja na rowerku


Moje cudo ;)

Podsumowanie:
Dystans: 27,564km
Średnia Prędkość: 18,2km/h (wszystko przez DSD ;/ )
Maxymalna prędkość: 41,2km/h
Czas: 1:30:41

Bike trip to Elektrownia

Czwartek, 7 lutego 2008 · Komentarze(3)
Bike trip to Elektrownia Jaworzno III
07.02.2008

Tak więc wybraliśmy się wczoraj z Tobkiem i Gałą w stronę Elektrownii Jaworzno III.


Przed domem Tobka (Foto: Tobek)

Tobek nie chciał jechać głównymi drogami, więc zaraz za Sosnowcem skręciliśmy w drogę należącą do Piaskowni Jaworzno. Tobek uparł się, że zna dobrą trasę z tym, że część trasy musimy pokonać po torach.


Nasza droga

Tak więc przejechaliśmy pół kilometra torami, potem w las i znowu na tory. I tak przez jakieś pięć km poruszaliśmy się z zawrotną średnią 17km/h. Mineliśmy piękną rzekę, która jak się okazało płynie prosto do oczyszczalni.


Huang - Ho (żółta rzeka)

Dojechaliśmy do drogi i z tąd już tylko 200m do elektrowni. Krótki postój na zdjęcia, na liczniku wybiło 11km i jest pięknie.


My na tle elektrowni (My to te małe czarne kropki)


I ja :)

Zaczynamy wracać. Oczywiście Tobek nie chciał jechać główną drogą tylko lasem. Nie protestowaliśmy. Z tym, że las był akurat po wycinaniu drzew pod liniami przesyłu prądu co jest równoznaczne z interwałami: 200m jazdy i 50m z rowerem na plecach przez "pobojowisko". Ja rozwaliłem sobie wargę rogiem kierownicy rowera, a gała spodnie... Tak więc jedziemy dalej. Poruszaliśmy się wzdłuż rur prowadzących brudną wodę wraz z popiołami i żużlem z elektrowni. Jednak po 2km na naszej drodzę wyrosła PRZEMSZA... Znalazłem most po którym przeprowadzone były rury i małe przejście dla konserwatorów. Rower na plecy i idziemy. Nasze cacka z trudem się zmieściły.


Highway to hell (foto: Tobek)


Czy na pewno możemy tędy iść?? (foto: Tobek)

I wpadliśmy z deszczu pod rynnę. Okazało sie, że znajdujemy się przy osadnikach elektrowni Jaworzno III. Co to znaczy?? A to, że mamy jakieś 5-7km do jazdy w błocie po kostki a potem to już tylko jakieś 15km do domu... A tu zaczyna się ściemniać. Cieszcie się, że nie widzieliście moich butów po tej przejażdżce... A co tam buty... Cieszcie się, że nie widzieliście nas :D Po obiecanych 7km błota, odnaleźliśmy tory które według moich szacunków powinny nas wyprowadzić albo na dziećkowicach, albo w imieliniu, albo w Jaworznie. Na szczęście wyjechaliśmy obok kościoła w dziećkowicach, wcześniej zrywając linkę przedniej przerzutki u Gały. Tam okazało się jednak, że zgubiłem przednią lampkę, a wszędzie na około ciemno jak w dupie.


To oznacza tylko 15km drogi do domu :)

No to bez oświetlenia pojechaliśmy ciemną drogą Dziećkowice - Kosztowy, a mili kierowcy świecili nam swoimi długimi światłami prosto w oczy =) Gdy znaleźliśmy się już na kosztowach, mój rower zaczął odmawiać posłuszeństwa. Mokry łańcuch i zębatki całe z błota spowodowały notoryczne zrzucanie i natychmiastowe blokowanie łańcucha na obu zębatkach. Kosztowy, Brzezinka, Brzęczki, Rymera, Centrum i postój na kebaba. Smakował wyjątkowo dobrze tym bardziej, że do domu zostało mi jakieś pięć minut drogi :) Po jedzonku do domu... Nareszcie. Licznik wybił 30,772km w czasie 2:11:56 godz. Warto było się tak ubrudzić :)

Statystyki przejazdu:
Dystans: 30,772km
Średnia Prędkość: 14,0km (To przez prowadzenie roweru przez kilometr)
Maxymalna prędkość: około 40km/h
Czas: 2:11:56